sobota, 5 listopada 2011

Krótka relacja z bydgoskiego dogtrekkingu

Zawody były tydzień temu, więc wypadałoby w końcu coś napisać.
Las w bydgoskim Myślęcinku jesienią – przepiękny widok. Nie dziwię się tym, którzy na dogtrekkingu wybrali dłuższe trasy. Ze względu na wiek Buszki byłyśmy jednak zmuszone startować w kategorii fitness – na 10 km. Droga z Osowej Góry do Myślęcinka nie była łatwa – zwłaszcza jazda zapchanym do granic możliwości autobusem linii 52 razem z piątką schroniskowych psów. Ale w końcu... wystartowaliśmy. W połowie trasy (przy zaginionym punkcie numer 4) rozeszliśmy się z Kamilą, Michałem oraz ich schroniskowymi psiakami: Klarą i Bonusem. Kamylka i Michał poszli zdobywać MIDowe punkty a my ruszyłyśmy po dwójkę i jedynkę. Na początku trochę bałam się samotnego poszukiwania drogi na mapie, ale okazało się, że niepotrzebnie – dzięki dobremu oznaczeniu oddziałów leśnych nie dało się zgubić (chociaż podobno wracając dokonali tego Kamila z Michałem – w jaki sposób, tego nie wiem). Bez problemów (no, może z lekkim zaplątaniem się przy punkcie 2 ;)) dotarłyśmy na metę, zajmując trzecie miejsce :) Buszka ładnie przeszła całą trasę – choć trochę się zmęczyła. Cała schroniskowa drużyna świetnie dała sobie radę, a Natalia, Magda i Kamila obstawiły całe podium w kategorii MID kobiet, czego serdecznie im gratuluję!
Dogtrekkingowa Buszka:


Dziś była Lira. Całe moje stado ćwiczyło, chociaż (z powodu mojego spóźnienia) ze mną pracował tylko Nigel. Lubię go co raz bardziej, a on... zaczął się przymilać. Naprawdę :)

Przedstawię jeszcze moich dwóch nowych ulubieńców.
Fido – mała zadziora, kochany psiak. ;) Na początku nie bardzo chciał jakiegokolwiek kontaktu – wystarczyło jednak trochę czasu, żeby się przekonał i stał się prawdziwym miziakiem ;) Uwielbia drapanie za uchem!


Crabo – piesek, który wpadł mi w oko już kiedyś, ale nie miałam dla niego czasu... Przyszedł do schroniska rok temu, kiedy miał 2 miesiące. Od tego czasu czeka, on i jego 2 siostry – Figa i Alma. Ma kłopot z socjalizacją, nie umie chodzić na smyczy... Jedyne bezpieczne miejsce na świecie to ludzkie kolana. Nie widać tego na zdjęciu, ale (jak Joker i Kierka ;)) ma jedno klapnięte ucho i krótki ogon – przez co lubię go jeszcze bardziej ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz