niedziela, 4 grudnia 2011

Stres niepotrzebny

Przed egzaminem przeważnie wszyscy mówią, że nic nie umieją - tak samo w szkole i w schronisku. Wczoraj nie było inaczej. Nastka do ostatniej chwili była przekonana, że Pusio nie zda - a Puszysty miał doskonałą - jak wszystkie psiaki tej edycji.
Poziom był bardzo wyrównany ;) Najwyższy wynik otrzymał Snickers - 59 punktów. Edi zdał na 55, a cała reszta (Leila, Falco, Pusio i my) - 57. Nie spodziewałam się tego zupełnie.
Kierkowy egzamin wyglądał następująco:
1) Reakcja na "obcą" osobę - dokładnie żadna. Kierka zwyczajnie sobie poszła. Nie przestraszyła się, nie zareagowała agresją, więc - 10/10.
2) Przywołanie - udane, chociaż bez entuzjazmu. Księżniczka Kierka przydreptała do mnie swoim księżniczkowym truchcikiem. I za to 10/10.
3) Zetka - z lekkim zaplątaniem, ale bez napięcia smyczy - 10/10.
4) Siad - ze smakołykiem przed nosem. Tutaj Kierka zrezygnowała z arystkoratycznej etykiety i zaczęła się niecierpliwić i wiercić. Czyli 8/10.


5) Wrauj - również ze smaczkiem przed nosem i z pewną niecierpliwością. 9/10.
6) Sztuczka - ładnie podana łapka z pozycji stojącej. Księżniczka Kierka nie będzie przecież siadać na brudnej ziemi bez potrzeby. 10/10.
Jestem z Księżniczki dumna ;)
Dumna jestem też z Buszki. Mimo, że większą część przerw spędza pod moimi nogami to kiedy przychodzi czas pracy - grzecznie ćwiczy z Danielem. Może kiedy zniosą zakaz wchodzenia do lasu (spowodowany sporymi ilościami dzików) my też będziemy mogły znieść szlaban na wspólne spacery? Oby :)
Cieszy mnie również zachowanie Nigela. Chociaż szkoleniowo jest trochę do tyłu w stosunku do reszty grupy, powoli robi się z niego prawie-przytulanka ;)
Z Dżosia zadowolona jestem zawsze, ale wczoraj mnie zaskoczył. Okazało się, że pamięta też inne sztuczki, których uczyłam go w wakacje - slalom pomiędzy nogami i czołgaj ;) Ta ostatnia wymaga jeszcze dopracowania. Slalom jest co prawda mało użyteczny na pokazach (coby nie zaplątać przewodnika w smycz ;)) ale zrobiony był bardziej w celach socjalizacyjnych - bo Dżoś reaguje czasem lękliwie na tupanie czy przejście szybkim krokiem tuż koło niego. Nie wiem, czy pomoże to w czymkolwiek, ale o ile na początku przejście pod nogami było dla niego czymś przerażającym - wczoraj robił to całkiem wyluzowany.
Mam cudowne, lirowe psy :)))

czwartek, 1 grudnia 2011

Przedegzaminowy stres i Dżoś

Ostatni dzwonek żeby poćwiczyć do egzaminu. A że w czwartki kończę wcześniej - przyjechałam. Przywitałam się z szalejącą na wybiegu Klarą, bez strat w palcach sprawdziłam numerek przestraszonej kotki, na którą czaiłam się od tygodnia i w końcu wyciągnęłam Kierkę. Początek mnie załamał - dropka była zainteresowana wszystkim, tylko nie współpracą. Po krótkim spacerku po terenie schroniska poszło nieco lepiej - usiadła i podała łapę. Ale to nadal mało.
Problemem było dziś znalezienie spokojnego miejsca - jak zwykle w tygodniu. Zrobiłyśmy kilka sesji w "trudniejszych warunkach". Na koniec udawało jej się wysiedzieć 10 sekund, i prawie tyle samo przeleżeć - niestety, tylko za smakołykiem. O chodzenie na smyczy, przychodzenie i socjalizację prawie się nie martwię. Myślę, że ze sztuczką też jakoś damy radę. Ale mimo wszystko się boję -.- Na cud taki jak z Nigelem chyba nie liczę ;D

Po Kierce przyszła kolej na Dżośka. Nie miałam w planach go wyciągać, ale on patrzył. Przez kraty, jak chodziłam z Kierkiem. Patrzył swoim bardzo dżośkowym wzrokiem. No i wymiękłam.
Radość z tego spotkania pociągnęła za sobą obustronną głupawkę. Nigdy nie byliśmy normalni, ale bieganie tam i z powrotem po schronisku z ogromnymi uśmiechami na psim i ludzkim pysku to już chyba przesada ;D Mamy na siebie zły wpływ :D
Przy okazji powtórzyliśmy sztuczki. Nawet się trochę zdziwiłam, że Dżo jeszcze pamięta skakanie przez nogę ;)
Głupawka nie trwała długo, bo skończył mi się czas wolontariatu. Napiszę jeszcze tylko, że chowanie skarba do boksu jest czymś strasznym :(